Start – procedura startowa

Chciałem poruszyć kwestie startu. Bo mało kto umi. Nawet zawodnicy. O ile w większości przypadków brak tej umiejętności prowadzi co najwyżej do zapocenia sobie stringów z powodu wielokrotnego powtarzania, to są sytuacje gdzie grozi to rozwaleniem w drebiezgi kasku wraz z zawartością, więc pozwolę sobie na parę uwag.

1. Przed startem siąść na d… i starannie pooglądać co się dzieje, oraz zaplanować dokładnie co się chce zrobić. Jeśli jest zając, to tym lepiej.

Popatrzeć co się z misiem dzieje i to tez uwzględnić. Najważniejsze, to ocena, czy długie kwitniecie w stanie wpiętym do glajta czymś grozi czy nie. Jeśli wieje ponad 3 m/s lub przechodzę szkwały termiczne, to generalnie wieje grobem. To znaczy jeśli wepniemy się w glajta i będziemy tak kwitnąć, to na pewno skończy się to kłopotami, kwestia za ile minut to się stanie. Guzdranie się na starcie jest WYŁĄCZNIE objawem stresu i podświadomym odwlekaniem momentu startu. Paradoksalnie narażamy się wtedy dużo bardziej, bo w powietrzu jest bezpieczniej. Glajta przygotowujemy gdzieś z boku, zbieramy w różyczkę. Całą elektronikę mamy odpalona, wario wyzerowane, GPS nakarmiony, kabelki podpięte, łączność sprawdzona. Kto robi to na startowisku ten jest wiśnia. Czekanie jest usprawiedliwione tylko wyczekiwaniem na dogodny układ wiatru, wiec stoimy gotowi jak młody komsomolec do czynu społecznego. Sterówki i taśmy A w garści. Wzrok skierowany na przedpole.

start2

2. Oceniamy stan startowiska. Jeśli są na nim kamienie, korzenie i inne rzeczy o które możemy zaczepić linkami, to stosujemy skrócona technikę startu (powolutku podnosimy skrzydło nad głowę, bez żadnego szarpania i korygujemy to
co się urodziło bez kładzenia skrzydła na ziemie). Typowy błąd w tym przypadku to wielokrotne stawianie „płotka” co kończy się zaczepieniem linki i skutkuje jej urwaniem, bądź postawieniem tylko jednej połówki skrzydła. Poprawianie
tego plotka nie ma w tym przypadku żadnego sensu. Może być tylko gorzej. Znaczy możemy być pewni ze będzie, pytanie tylko ile razy uda się go postawić nie zaczepiając o nic linkami.

start plotek

3. Startujemy zgodnie z planem.

I tu zaczynają się schody. Większość tak bardzo chce znaleźć się szybko w powietrzu, ze robi wszystko na raz i najczęściej wychodzi im taniec z szablami. Skrzydło wstaje jakoś bokiem, więc kontrują za mocno, za to za późno i najczęściej w biegu, na dodatek jeszcze w tym czasie się obracając, jeśli odpalali alpejka. To nie tak, panowie, nie tak. To trza zrobić dokładnie i z namaszczeniem. Wmówić sobie, ze naszym celem wcale nie jest lecieć, tylko idealnie podnieść glajta. Niech se stoi jak po wiagrze. Jak już tak sobie stoi, zamiast się spieszyć odmawiamy zdrowaśkę, żadnego pospiechu, Rzut oka czy jest klar w linkach.

start3

Potem możemy się odwrócić. Tylko spokojnie, przecież glajt jest pod kontrola wiec po kiego się spieszyć. Udało się?

start kontrola

To fajnie, stoimy dalej i zamiast następnej zdrowaśki patrzymy co się dzieje na przedpolu. Ci w powietrzu maja przecież pierwszeństwo. Wypadałoby tez rzucić okiem czy jakiś komin się do nas nie zbliża. Wszystko OK? no tu siup!

start4

Odlatujemy od stoku i dopiero później poprawiamy się w uprzęży. Jeśli nie da rady stać z glajtem nad głową, to znaczy ze wieje za słabo na alpejkę, wiec przechodzimy do następnego punktu, czyli start klasykiem. Najważniejsze w tym rodzaju startu, to „ważenie” taśm rękami. Jeśli jedna taśma wstaje choć minimalnie bardziej, to natychmiast podłazimy pod tą, która jest ciut niżej i ją podnosimy do poziomu tej pierwszej silom i godnościom osobistom.

start rozbieg

Różnica rzędu 3-4 cm powoduje ze będziemy mieli jazdę bez trzymanki. A te 3-4 cm to cholernie mało.  Większość zaczyna się orientować ze coś idzie nie tak kiedy różnica wynosi 20 cm. Wyobraźmy sobie ze jedziemy rowerem. Tam tez koryguje się kierunek minimalnymi ruchami. A jeśli kierownica wymaga 20-centymetrowych ruchów, to najczęściej jest już za późno na ratunek i walimy się na pysk. Z glajtem jest podobnie.  Przy kilkunastocentymetrowej różnicy czeka nas tylko efektowny slalom zakończony na jakiejś przeszkodzie. Jeśli jednak jakimś cudem udało nam się utrzymać skrzydło nad głową, to efektem takiego panicznego startu jest brak trzymania kierunku. Lecimy tam, gdzie chciał glajt, a on bywa złośliwy. Pół biedy jeśli jest to startowisko odporne na głupotę i 20 czy 30 st w te czy wewte nie rzutuje, ale znam takich, którzy pełnym pędem przeczochrali się przez kaktusy.

kaktusy

Jeśli nie umiesz startować mając pełną kontrole nad sytuacja, to znaczy ze nie umiesz latać (niezależnie ile masz licencji i godzin nalotu). Trzeba się naumieć.  Najlepiej przez trening groundhandlingu, czyli parę godzin ćwiczeń naziemnych od kontrola kogoś kumatego. Nie musi to być instruktor (większości instruktorów tez przydałoby się doszkolenie w tym zakresie). Kiedy będziemy czuli, że to my rządzimy a nie glajt, możemy udać się na startowisko.

uriuk

Karolina Kocięcka

Członek zarządu PSP. Zajmuje się częścią sportową – organizuje m.in. Paralotniowe Mistrzostwa Polski oraz niektóre edycje PLP. Prowadzi dział bezpieczeństwa, gdzie zbierane są dane dot. zdarzeń niebezpiecznych. Jest głównym administratorem strony PSP.

  • email: psp@psp.org.pl

    Polskie Stowarzyszenie Paralotniowe
    ul. Nad Wisłą 4A, 04-987 Warszawa

    NIP 527 251 23 14
    REGON 140534339
    KRS 0000236118